czwartek, 20 sierpnia 2015

Nie taki zwykły...olej rzepakowy

Na początku chciałam Was przeprosić za dłuższą nieobecność tutaj. Różnorodne obowiązki sprawiły, że umykał mi czas, by przygotować dla Was coś wartościowego, ale obiecuję poprawę :)


Oliwa na dobre zadomowiła się w naszych polskich kuchniach. Oczywiście jest to bardzo dobry znak, że nasze nawyki żywieniowe ewoluują, a polska kuchnia nabiera nieco innego, lżejszego wymiaru. Oliwa (z oliwek) jest przecież zdrowa, wartościowa i oczywiście świetnie smakuje. Niemniej jednak, chciałam dzisiaj zwrócić Waszą uwagę na nasz typowo polski olej, który zarówno jak oliwa z oliwek zasługuje by coraz częściej gościć na naszych stołach!



Olej rzepakowy jest uznawany za jeden z najzdrowszych olejów, często nazywany nawet oliwą północy. Jego doskonałe właściwości zdrowotne bywają jednak często niedoceniane. Kiedyś do produkcji oleju rzepakowego wykorzystywano odmiany bogate w szkodliwy dla zdrowia kwas erukowy. W latach 50 odkryto, iż kwas ten stanowi około 50% oleju rzepakowego. Dodatkowo ówczesna odmiana rzepaku bogata była również w związki siarkowe, przez które wyprodukowany olej posiadał niezbyt przyjemny zapach oraz smak. To poniekąd właśnie stąd niepochlebna opinia o tym oleju. Dziś jednak do produkcji stosuje się odmiany o bezpiecznej (0-2%) zawartości kwasu erukowego. To co niezwykle cenne w oleju rzepakowym to zawartość w odpowiednim stosunku nienasyconych kwasów tłuszczowych omega 3 i 6. Idealnie jest gdy stosunek ten wynosi 1:2 czyli gdy kwasów omega 3 jest o połowę mniej niż omega 6. Dla porównania w oliwie stosunek ten wynosi 1: 10 a w słonecznikowym 1:126. Jak widzicie różnica jest spora. Olej rzepakowy jest również bogaty w kwas oleinowy, który skutecznie wspomaga w walce z tzw. złym cholesterolem. Wspomaga przyswajanie witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (A,E,K) oraz stanowi ich dobre źródło . Olej rzepakowy dzięki wymienionym substancjom wspiera nie tylko nasz układ krwionośny ale także wpływa na prawidłową pracę i rozwój naszego mózgu oraz reguluje przemianę materii.



Jednak by olej zachował swoje cenne właściwości musi zostać odpowiednio wyprodukowany. Przyjrzyjmy się zatem jakie rodzaje oleju rzepakowego możemy zakupić w sklepie.


olej rzepakowy rafinowany to olej najbardziej popularny, dostępny nawet w niewielkich osiedlowych sklepach. Jest to produkt uzyskany z nasion tłoczonych w wysokiej temperaturze. Prażenie nasion oraz tłoczenie na gorąco wpływa korzystnie na wydajność procesu technologicznego oraz na odporność uzyskanego oleju w przypadku procesu utleniania. Niestety podczas procesu tłoczenia na gorąco z nasion rzepaku wydzielają się składniki niepożądane np. chlorofile lub związki siarkowe dlatego taki olej musi zostać poddany zabiegowi rafinacji. Niestety w wyniku rafinacji wraz z niekorzystnymi składnikami usuwane są też te wartościowe. Pewnie część z Was słyszała opinie o szkodliwym dla naszego zdrowia wpływie rafinowanego oleju. Jest w tym oczywiście ziarno prawdy, natomiast wpływ jest ten w rzeczywistości znikomy. A o co obecnie oskarża się olej rzepakowy? Aby lepiej to wyjaśnić najpierw w skrócie opiszę w jaki sposób olej rzepakowy rafinowany jest produkowany. 

W pierwszej kolejności nasiona są oczyszczane a następnie rozdrabiane.  By zwiększyć wydajność procesu nasiona są podgrzewane, a następnie poddawane procesowi tłoczenia oraz ekstrakcji. To kluczowy element procesu podczas, którego dochodzi do zwiększenia ciśnienia oraz temperatury do 160°C. Podwyższona temperatura przyczynia się do zwiększenia efektywności procesu produkcyjnego, ale tym samym do produktu z nasion dostają się składniki niepożądane. Wobec tego olej poddaje się rafinacji czyli oczyszczeniu. W pierwszej kolejności następuje odśluzowanie (usunięcie wszelkich śluzów oraz białek) później odkwaszanie (usunięcie wolnych kwasów tłuszczowych) następnie bielenie (usunięcie barwników nadających ciemną barwę poprzez zastosowanie węgla aktywnego, ziemi bielącej lub tlenku glinu) oraz dezodoryzacja (usunięcie zapachu poprzez destylację parą wodną). Taki olej jest pozbawiony zapachu oraz smaku i charakteryzuje się klarowną jasnozłocistą barwą. Jest on niestety pozbawiony większości korzystnych dla naszego zdrowia składników. To właśnie jest główny zarzut stawiany olejom poddanym rafinacji. Jednak dzięki temu, że jest oczyszczony nadaje się do smażenia, ponieważ charakteryzuje się wysoką temperaturą spalania. Oczywiście wciąż zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe.




oleje tłoczone na zimno są droższe, ponieważ wydajność produkcji jest znacznie mniejsza. Oleje tłoczone na zimno to bardzo wartościowe produkty pod warunkiem, że w procesie rafinacji nie zostały zanieczyszczone chemicznie oraz są bezpieczne mikrobiologicznie np. nie zawierają mikotoksyn. Proces produkcji takiego oleju jest bardzo prosty oraz stosowany od wielu lat i polega po prostu na poddawaniu ziarna prasie w wyniku czego wydobywa się z niego olej. Taki produkt tłoczony na zimno, nierafinowany to bogactwo witaminy E oraz jedno 

i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Zimnotłoczony olej ma o wiele krótszą datę ważności do spożycia ponieważ zdecydowanie szybciej zachodzą w nim procesy utleniania, które w swym skutku prowadzą do otrzymania zjełczałego produktu. Taki produkt absolutnie nie nadaje się już wtedy do spożycia i wręcz jest szkodliwy dla zdrowia. W przypadku oleju zimnotłoczonego warto kupować go u zaufanego sprzedawcy, gdzie mamy pewność, że nie leżał zbyt długo na oświetlonej półce sklepowej oraz że wyprodukowany został przez producenta przestrzegającego obowiązujących standardów (w tym przypadku niestety zdani jesteśmy na uczciwość zarówno producenta jak i sprzedawcy). Olej zimnotłoczony nierafinowany charakteryzuje się głębokim, złożonym, delikatnie słodkim, nieco orzechowym smakiem oraz zapachem. Mi osobiście w zapachu przypomina orzeszki ziemne. Barwa jest ciemnozłota, nieklarowna. Uwaga, taki olej nie może być brązowy, zbyt ciemna barwa świadczy, że produkt nie jest już pierwszej świeżości



olej z pierwszego tłoczenia to dla nas informacja, że ziarna z których pozyskiwany jest olej były tłoczone tylko raz. Absolutnie nie oznacza to, że był on tłoczony na zimno i najczęściej na opakowaniu można odnaleźć informację, że produkt owszem jest z pierwszego tłoczenia ale rafinowany, co zresztą widać po jego barwie.

Przechowywanie:
Wszystkie oleje ze względu na zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych powinniśmy przechowywać w zamkniętych opakowaniach oraz ciemnych pomieszczeniach lub w szafkach. Jeśli mamy taką możliwość wybierajmy w sklepie te oleje, które są w ciemnym i najlepiej szklanym opakowaniu. Nie przechowujmy też oleju w miejscu gdzie jest narażony na wyższą temperaturę. Te zasady dotyczą przede wszystkim olejów nierafinowanych, w których procesy jełczenia zachodzą znacznie szybciej niż w oczyszczonych odpowiednikach.

Mieliście już kiedyś okazję próbować oleju rzepakowego tłoczonego na zimno? Jeśli nie to mam nadzieje, że zaciekawiłam Was tym tematem i jak tylko będziecie mieć taką możliwość koniecznie go spróbujcie. Gwarantuję, że smak Was zaskoczy :)

źródło zdjęć: 1,2,3,4



środa, 29 kwietnia 2015

Grillowanie czas zacząć!

Majówka już za pasem, a co za tym idzie sezon grillowy w pełnym rozkwicie! Wyciągamy lekko przykurzony po zimie sprzęt i ruszamy w plener, by w pełni oddać się ulubionej letniej rozrywce, przez niektórych nazywaną nawet sportem narodowym :)
I cóż się dziwić, grillowanie to przecież i smaczny i szybki sposób na przyrządzenie obiadu lub imprezy, a przy okazji doskonały pretekst do spędzenia wspólnych chwil w gronie najbliższych i przyjaciół :)




O atutach grillowania nie muszę nikogo przekonywać, warto jednak poznać kilka zasad jak zorganizować imprezę na świeżym powietrzu, by była nie tylko smaczna ale i zdrowa. Wszystkich zainteresowanych zapraszam dalej :)

Zacznijmy od początku, no prawie od początku ponieważ zakładam, że sam sprzęt do grilla już macie. Grillować przecież można na wszystkim, a wszelkie bajery związane z samym urządzeniem pozostawię jednak ekspertom w tej dziedzinie. Jeśli natomiast chodzi o wybór tego na czym najlepiej grillować do wyboru mamy albo węgiel drzewny, brykiet lub po prostu drewno. Najłatwiej dostępny jest węgiel drzewny jednak bardzo szybko się wypala oraz daje dużo ciepła przez co potrawy szybko mogą zostać spalone. Znacznie bardziej wydajny będzie brykiet ponieważ jego struktura jest bardziej zwarta przez co dłużej się nagrzewa, ale również dłużej trzyma ciepło. Przy jego użyciu możemy uzyskać wysoką temperaturę, która będzie się utrzymywać dłuższy czas, dzięki czemu będzie możliwe upieczenie nawet większych kawałków mięsa. Przy wyborze brykietu, warto sprawdzić czy spełnia niezbędne normy (np. EN 1860-2), by mieć pewność, że jest on odpowiednio oczyszczony i nie zawiera substancji toksycznych mogących przenikać do żywności. Jeśli jesteśmy szczęściarzami i mamy dostęp to suchego drewna to oczywiście przy jego użyciu uzyskamy najsmaczniejsze potrawy. Jest to również w pełni naturalna metoda, także w tym przypadku nie musimy obawiać się przenikania do żywności toksycznych substancji. Ważne natomiast jest, by do tego celu używać jedynie drewna z drzew liściastych, ponieważ iglaste zawierają olejki eteryczne, które w wyniku spalenia mogą okazać się toksyczne. Jeśli chodzi o rozpałkę, najlepiej wybierać oczywiście tą ekologiczną wykonaną z płyty drzewnej i nasączaną parafiną. To co jest naaaajważniejsze w przypadku użycia podpałki : musi się dobrze wypalić zanim położymy na grillu jedzenie oraz nie należy jej dokładać w trakcie gdy potrawy już znajdują się na grillu. Jeśli nie mamy rozpałki, możemy wykorzystać nawet papier, ale uwaga nie może być on zadrukowany.

Przed przystąpieniem do grillowania, urządzenie oraz ruszt należy dokładnie wyczyścić, tak by wypalone resztki po poprzednim grillu nie zatruwały przyrządzanych potraw. Generalnie najlepszym rozwiązaniem jest stosowanie perforowanych aluminiowych tacek lub po prostu folii aluminiowej, tak by potrawa nie miała bezpośredniego kontaktu z rusztem, a tłuszcz z niej wytapiający się w jak najmniejszym stopniu skapywał na węgiel. Spalony tłuszcz, zwłaszcza z zakonserwowanego przez producentów mięsa to naprawdę toksyczna bomba. W wyniku kontaktu tłuszczu z rozżarzonym węglem drzewnym powstają wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, bardzo szkodliwe oraz rakotwórcze dla człowieka.




Jeśli chodzi o wybór mięsa, wybierajmy te jak najmniej przetworzone czyli najlepiej po prostu czyste, świeże kawałki mięsa np. pierś z kurczaka lub skrzydełka. Wcześniej zamarynowane przez producenta mięso, wbrew obiegowej opinii wcale nie musi być nie pierwszej świeżości. Część z producentów chce po prostu ułatwić nam życie lub tym zabiegiem znacznie podnieść cenę danego produktu. Zwracajcie tylko uwagę na datę przydatności do spożycia oraz na skład.Musi być naturalny czyli sam olej, ocet, przyprawy i zioła. Jeśli mięso zostało zakonserwowane np. w saletrze podczas pieczenia na grillu z pewnością powstaną rakotwórze nitrozoaminy. Uważać natomiast trzeba na mięso przyprawione lub zamarynowane sprzedawane bez opakowania, za ladą na dziale mięsnym w supermarketach. Takie mięso rzeczywiście może nie być zbyt świeże, a sprytny sprzedawca ten brak świeżości stara się zatuszować toną wszelkiego rodzaju przypraw. Po za tym nie znamy daty jego przydatności do spożycia, a warunki higieniczne często pozostawiają wiele do życzenia. Jeśli decydujemy się na zakup kiełbasy, również oceńmy jej jakość. Jak to zrobić już podczas zakupów? Po pierwsze najbardziej oczywiste czyli czytanie składu... ile jest mięsa w mięsie, czy kiełbasa zawiera mięso oddzielane mechanicznie i jak duży jest dodatek substancji konserwujących. Właśnie na te trzy elementy powinniśmy zwracać przede wszystkim uwagę. Spokojnie możemy kierować się również ceną. Dobra kiełbasa musi swoje kosztować. Słyszałam kiedyś, że aby wyprodukować kilogram kiełbasy i wyjść z produkcją na "0" kiełbasa nie może kosztować mniej niż 13 zł/kg a przecież nikt nie chce pracować dobroczynnie. Możemy, więc przyjąć, że wszystkie kiełbasy poniżej 15 zł/kg nie są warte naszego podniebienia :)

To co bardzo ważne podczas grillowania to unikanie spalonych potraw... takie produkty należy po prostu wyrzucić lub jeśli jakaś część pozostała jedynie odpowiednio wysmażona możemy spaleniznę po prostu odkroić. Tutaj apel dla wszystkich miłośników spalonych kiełbas! Taka kiełbasa naprawdę może Wam jedynie zaszkodzić i jeśli od razu nie zobaczycie jej negatywnych skutków w postaci niestrawności to pamiętajcie, że spalone mięso jest bardzo rakotwórcze.




Wszystkich nie przekonanych zwolenników i wiernych wyznawców kiełbasy z grilla chciałam zachęcić do spróbowania ryb oraz warzyw! Z grilla smakują naprawdę świetnie, są zdrowsze, a do tego stanowią doskonałe urozmaicenie. Rybę polecam po porządnym przyprawieniu zawinąć w folię aluminiową i w ten sposób położyć na grillu. Natomiast warzywa (świetnie sprawdzą się cukinia, kukurydza szparagi i papryka) dobrze jest wcześniej zamarynować w odrobinie oleju oraz ziołach i ugrillować na aluminiowych tackach. Jako deser z kolei proponuję albo grillowanego świeżego ananasa lub upieczone w skórce banany. Skórkę można delikatnie naciąć, a do środka włożyć kilka kostek czekolady... uwaga efekt jest naprawdę przepyszny!

To chyba wszystkie najważniejsze informacje dotyczące zdrowego grillowania :) Mam nadzieję, że wykorzystacie powyższe rady w nadchodzącym letnim sezonie. Nie wiem jak Wy, ale ja nabrałam już sporej ochoty na grilla... ważne jednak, by grillować z głową i cieszyć się nie tylko smacznym ale również zdrowym posiłkiem. A może ktoś z Was już rozpoczął sezon grillowy? Życzę Wam udanej majówki i wieluuu smacznych grillowych imprez, a sama uciekam się pakować na mój wyczekany majówkowy wyjazd!

Źródło zdjęć: 1,2,3



środa, 1 kwietnia 2015

Świąteczne jajo

Zbliżają się święta wielkanocne, których nieodłącznym elementem są oczywiście jaja. Zajadamy się nimi w najróżniejszych odsłonach w ilościach hurtowych. Nawiązując do świątecznej tradycji tym razem chciałam opowiedzieć Wam kilka słów właśnie o jajach, które na wielkanocnych stołach symbolizują nowe życie.
Co w sobie kryją i jak wybrać te dobrej jakości? Zachęcam do czytania, zwłaszcza tych, którzy są jeszcze przed wielkanocnymi zakupami!





Zacznę od tego, że jajka to przede wszystkim doskonałe źródło pożywienia. Zwierają dobrze przyswajalne białko w tym niezbędne aminokwasy egzogenne, witaminy  A, D, E, K oraz z grupy B, składniki mineralne, lecytynę oraz wspierające układ wzrokowy: zeaksantynę oraz luteinę. Najlepiej przyswajalne przez nasz organizm są tzw. jajka na miękko, gdzie białko jest ścięte ale żółtko nadal płynne. Żółtko bez względu na to czy jest ugotowane czy surowe ma podobny stopień strawności i przyswajalności, natomiast surowe białko jest dużo ciężej strawne oraz mnie przyswajalne niż białko ścięte. Nie należy zbyt długo gotować jaj ponieważ powoduje to utratę witamin oraz obniżenie się wartości odżywczej. Ponadto zawarte w jajku siarka oraz żelazo wytrącają się i tworzą wokół żółtka charakterystyczną zieloną obwódkę. Te składniki już niestety nie zostaną wykorzystane przez nasz organizm.



Pomimo tego, że jajo to produkt w 100% naturalny, nawet przy jego wyborze w sklepie należy kierować się kilkoma przydatnymi wskazówkami.
Po pierwsze przy zakupie zwracajmy uwagę na to gdzie przechowywane w sklepie są jaja. Oczywiście nasze babcie nie posiadając kiedyś lodówek trzymały jajka w temperaturze zbliżonej do temperatury pokojowej. Jednak dzisiaj nie stanowi problemu, by jaja w sklepach były przechowywane w chłodniach. Takie jaja zdecydowanie dłużej zachowają swoją świeżość. Jeśli jesteście fanami potraw, kremów lub sosów na bazie surowych jaj zwracajcie szczególną uwagę, by poza warunkami chłodniczymi jaja były przechowywane jak najkrócej. W temperaturze pokojowej pałeczki salmonelli, które statystycznie są obecne w co 10 jajku rozwijają się w tempie błyskawicznym, co 20 minut powiększając swoją liczebność dwukrotnie. Nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że surowych jajek powinny wystrzegać się kobiety w ciąży i karmiące oraz oczywiście dzieci.

Zanim opakowanie wyląduje w naszym koszyku, sprawdźmy czy zawartość nie jest popękana lub rozbita. Oceńmy również czystość jaj. Jeśli jajka są obklejone sami wiecie czym, jest to dla nas sygnał, że na fermie nie panują zbyt czyste warunki. Kura podczas znoszenia jaja nie ma możliwości, by go ubrudzić sami wiecie czym. Jajo brudzi się dopiero po kontakcie z podłożem. Co ciekawe podobno zdarzają się sytuacje, że pracownicy celowo brudzą jaja sami wiecie czym, po to by wyglądały bardziej naturalnie i swojsko... Zapewne to jakieś mądre badania wykazały, że "miastowe" takie bardziej preferują :] No cóż o gustach się nie dyskutuje.

Producenci stosują również oznaczenia wielkości:

  • "S" to jajka małe, których gramatura nie przekracza 53 g
  • "M" to jajka średniej wielkości o gramaturze od 53 do 63 g
  • "L" to duże jajka o gramaturze od 63 do 73 g
  • "XL" to jajka sporej wielkości o wadze powyżej 73 g
Morał z tego taki, że 6 jajek 6 jajkom nie równy i takiej samej jajecznicy z nich nie zrobimy. Dlatego warto zwracać uwagę na stosunek ceny do wielkości. Ponadto wybierajmy produkty polskiego pochodzenia. Zawsze warto wspierać polską gospodarkę, a i my na tym skorzystamy ponieważ jaja będą świeższe czyli smaczniejsze
i bardziej wartościowe.



Nie tylko oznaczenia wielkości powinny nas interesować. Na każdym jaju znajdziemy nabitą pieczątkę z numerem np. 3-PL-12345678. Ostatni ciąg cyfr jest dla nas mało istotny i oznacza weterynaryjny numer identyfikacyjny fermy. Literki to oczywiście skrót nazwy państwa czyli szukamy PL. To na co powinniśmy zwracać uwagę w tym kodzie to przede wszystkim pierwsza cyfra. Im niższa tym lepiej i dla nas i dla kur. Co zatem oznacza?

  • "0" - chów ekologiczny czyli kury z owego chowu mają niczym nie ograniczony dostęp do wybiegu oraz świeżego powietrza i karmione są paszą posiadającą certyfikat ekologiczny.
  • "1" - chów wolnowybiegowy - kury hodowane w ten sposób mają dostęp do wybiegu w ciągu dnia natomiast na noc są zamykane w kurnikach lub klatkach.
  • "2" - chów ściółkowy - kury żyją w zamkniętych warunkach, bez dostępu do świeżego powietrza, ale mają możliwość w miarę swobodnego poruszania się oraz posiadają dostęp do grzęd.
  • "3"- chów klatkowy - obecnie niestety najbardziej popularny. Kury hodowane są w klatkach stojących jedna na drugiej, nie mając przy tym nawet jednolitego podłoża a jedynie kraty. W takich warunkach, kury nie mają najczęściej nawet możliwości odwrócenia się i by wzajemnie się nie stratowały przycinane są im skrzydła oraz przypalane dzioby. Jedzenie podawane jest w sposób sztuczny.
Jak widzicie od tych niepozornych numerków, na które tak rzadko zwracamy uwagę zależy w tak ogromny stopniu los zwierząt. Pamiętajmy, że to my kształtujemy rynek i od tego jakich wyborów będziemy dokonywać takie produkty producenci będą zmuszeni nam dostarczać. Jeśli kogoś nie przekonałam argumentem warunków hodowlanych to zwrócę jeszcze uwagę, że jaja z chowu ekologicznego i wolnowybiegowego są znacznie zdrowsze, zawierają więcej kwasów tłuszczowych omega 3 i mniej niezdrowego cholesterolu. I są po prostu o wiele smaczniejsze! Osobom, które ze względów finansowych nie są w stanie kupować "0" lub "1" polecam jaja ściółkowe, którą są jedynie nieznacznie droższe od jaj z chowu klatkowego.


Po zakupie, jajka przechowujemy w lodówce, najlepiej w przeznaczonym do tego miejscu czyli najczęściej na drzwiach. Warto pamiętać, że jajek przed włożeniem do lodówki nie myjemy, ponieważ zmywamy wtedy warstwę ochronną jajka.W takim wypadku jaja szybciej tracą świeżość oraz istnieje większe ryzyko przenikania do ich wnętrza mikrobów.

Jeśli chcemy ocenić świeżość jaj, w sklepie sprawdźmy po prostu datę ważności. W domu świeżość jaj możemy sprawdzić albo poprzez zanurzenie całego jaja w pojemniku z wodą (jeśli pozostanie na dnie jest jak najbardziej świeże) lub rozbijmy i oceńmy wizualnie : świeże jajo posiada białko przejrzyste, zwarte i przylegające do żółtka, a żółtko jest gładkie, kuliste i bez przebarwień. Po rozbiciu jajka warto spojrzeć do wnętrza skorupki. Na jednym z jej wierzchołków znajduje się komora powietrzna, która im jajo jest starsze jest większa. To właśnie z tego powodu stare jaja nie opadają na dno w naczyniu z wodą.

To chyba wszystkie najważniejsze informacje jakie powinniście przeczytać zanim udacie się na świąteczne zakupy. Mam nadzieję, że post okaże się dla Was przydatny!



A ja już teraz chciałam życzyć wszystkim moim czytelnikom radosnych, zdrowych, rodzinnych i oczywiście smacznych świąt! I by pogoda nieco bardziej nas rozpieszczała niż w ostatnich dniach! Wesołego jajka ;)


poniedziałek, 9 marca 2015

Wiosenne przesilenie - jak dodać sobie energii

Wiosenne przesilenie to dla naszego organizmu jeden z trudniejszych okresów w ciągu roku. Jesteśmy zmęczeni zimą, wszelkiego rodzaju infekcjami, małą ilością warzyw i owoców oraz jeszcze mniejszą ilością słońca i świeżego powietrza. Pewnie większość z Was się ze mną zgodzi, że właśnie w marcu ciężko o wysoką wydajność, koncentrację oraz brak poczucia senności.
Jednak, zanim na straganach pojawią się tegoroczne warzywa i owoce musimy jeszcze trochę poczekać. Jak więc w naturalny sposób dodać sobie energii, nie zaspać do pracy, nie przypalić zupy i przetrwać wiosenne przesilenie?



Oczywiście nawet o tej porze roku możemy przezwyciężyć przemęczenie. A oto kilka pomysłów:

  • zacznę od oczywistości czyli od picia wody. Odpowiednia podaż wody nawodni organizm, oczyści go z zalegających toksyn oraz przyspieszy metabolizm. By jednak dodatkowo wesprzeć organizm warto codziennie (najlepiej na czczo) wypijać chociaż jedną szklankę wody z miodem oraz cytryną. Miód posiada właściwości wzmacniające organizm, przeciwzapalne oraz oczyszczające. Z kolei cytryna reguluje gospodarkę kwasowo-zasadową oraz oczywiście jest źródłem witaminy C. Aby przygotować ten pobudzający eliksir należy wieczór wcześniej rozpuścić łyżeczkę miodu w szklance wody i zostawić na noc pod przykryciem, rano należy dodać sok z cytryny (ilość według uznania) i wypić ze smakiem :)

  • to już ten czas by zintensyfikować proces wyjadania zamrożonych owoców i warzyw. Koktajle z mrożonych borówek oraz truskawek dodadzą nam brakujących witamin, a ich letni smak z pewnością poprawi nasz nastrój. Zamrożone w sezonie letnim owoce i warzywa nie tracą zbyt wiele swojej wartości odżywczej, a posiadają zdecydowanie mniej (lub wcale) nawozów sztucznych oraz konserwantów niż te dostępne obecnie w sklepach np. importowane truskawki.
  • oczywiście najszybszym sposobem by dodać sobie energii jest picie napojów zawierających kofeinę. Picie kawy ma wiele zalet jednak zapewne większość z Was wie, że nie należy jej nadużywać. Z pomocą przyjdzie zielona herbata, która poza teiną (odpowiednik zawartej w kawie kofeiny) zawiera również antyoksydanty, które działają oczyszczająco oraz przeciwzapalnie. Oczywiście o mojej ukochanej zielonej herbacie mogłabym napisać książkę, możecie więc być pewni, że na ten temat poczytacie na blogu jeszcze nie jeden raz :) W następnym poście skupię się również bardziej szczegółowo na naparach mogących zastąpić kawę.
  • cytrusy - sięgajmy po nie teraz jak najczęściej. Jeszcze do maja dostępne będą cytrusy pochodzące z Europy czyli te najbardziej smaczne i soczyste. Zanim dostępne będą polskie owoce warto spożywać to na co jest aktualnie sezon oraz wspomóc organizm dużą dawką witaminy C i minerałów zawartych w cytrusach. Cytrusy to także dawka błonnika, który oczyści przewód pokarmowy oraz poprawi pracę jelit. Dodatkowo pomimo, że cytrusy kojarzą nam się przede wszystkim z czymś kwaśnym w organizmie przyczyniają się do obniżenia stopnia zakwaszenia organizmu, regulując gospodarkę kwasowo-zasadową. Zakwaszenie organizmu to modny ostatnio temat, być może dlatego, że dużo osób ma rzeczywiście z tym problem. Spożywanie np. zbyt dużej ilości mięsa w stosunku do ilości warzyw powoduje właśnie zakwaszenie. Zaburzenie gospodarki kwasowo-zasadowej przyczynia się np. do utraty energii oraz pojawienia się uczucia zmęczenia.

  • pełnoziarniste pieczywo oraz kasze bogate są w cynk oraz witaminy z grupy B. Te produkty dodadzą energii na kilka godzin oraz zapobiegną gwałtownym spadkom glukozy. Właśnie z tego powodu powinniśmy unikać węglowodanów prostych takich jak wszelkiego rodzaju słodycze, które owszem szybko dodadzą energii, ale również szybko nam jej pozbawią, dając uczucie jeszcze większego znużenia. W okresie przesilenia warto zadbać o to, by dostarczać organizmowi jak najwięcej witamin oraz minerałów z pełnowartościowej żywności i oszczędzić mu tak zwanych pustych kalorii w postaci słodyczy i innych wysoko przetworzonych produktów.

  • szybciej zwalczymy przedwiosenne zmęczenie im częściej będziemy przebywać na świeżym powietrzu, łapać pierwsze promyki wiosennego słońca oraz włączając aktywność fizyczną do naszego codziennego trybu dnia.
A jak to wygląda u Was? Czy Was podobnie jak mnie dopadło wiosenne przesilenie? Jak sobie z tym radzicie? Ja już nie mogę się doczekać warzywno-owocowego urodzaju, ale na razie pozostaje mi uzbrojenie się w cierpliwość i stosowanie do wymienionych powyżej rad :) A już dziś zapraszam Was na następny post, w którym będziecie mogli poczytać o innych pobudzaczach niż kawa. Oczywiście wszystko zgodnie z obowiązującym prawem ;)

niedziela, 1 marca 2015

Pestycydy w warzywach i owocach

Wszędzie dookoła słyszymy: jedz pięć porcji warzyw i owoców dziennie! Dzieci spożywają za mało warzyw! Nasza dieta jest zbyt uboga w błonnik! I tak dalej, i tak dalej…
Z drugiej strony jesteśmy zastraszani o ilości „ chemii”, pestycydów i innych cukiereczków dodawanych do żywności w tym również do zachwalanych przez wszystkich warzyw i owoców.
Nie da się ukryć.. aby na naszym stole zawitała pyszna, świeża surówka, jej składniki muszą przejść długą drogę zanim trafią w nasze ręce. W trakcie uprawy, przechowywania oraz transportu na produkty czyha wiele niebezpieczeństw, a im produkt bardziej naturalny tym bardziej podatny. Warzywa i owoce uprawiane na szeroką skalę niestety muszą być w jakiś sposób zabezpieczane przed szkodnikami oraz chorobami roślin. W tym celu stosuje się pestycydy.



Pestycydy to środki ochrony roślin, choć zastanawiam się czy przypadkiem nie są to środki ochrony rolników, bo czy rośliny gdyby umiały mówić poprosiłyby o taką ochronę? Nie zagrażają one w sposób bezpośredni naszemu życiu, gdyż wtedy oczywiście byłby zakazane, ale nie należą również do produktów mile widzianych w naszym organizmie. Tak naprawdę ich wpływ na nasz organizm nie może być w pełni przewidywalny, ponieważ spożywamy wiele różnych związków, w różnej ilości i stężeniach. Dlatego najlepiej maksymalnie ograniczyć spożycie pestycydów. Tylko czy to obecnie jest osiągalne?
Okazuje się, że nie każde warzywa i owoce są w tym samym stopniu zanieczyszczone. Environmental Working Group opracowało listę 12 owoców i warzyw , który wykazują predyspozycje do bycia najbardziej zanieczyszczone pestycydami, oraz listę tych, do których uprawy stosuje się niewiele środków.

A oto nasza parszywa 12:

  1. Jabłka -  to smutne, że nasz narodowy owoc znalazł się na samym szczycie tak niechlubnego rankingu. Jednocześnie jest to owoc na tyle popularny, że coraz łatwiej znaleźć nawet w przeciętnych supermarketach jabłka z ekologicznych upraw.
  2. Seler – a przecież seler polecany jest w każdej oczyszczającej diecie..
  3. Pomidorki koktajlowe – wyglądają zawsze tak perfekcyjnie, że chyba nie zdzwiłabym się gdyby część z nich była zrobiona z plastiku
  4. Ogórki – unikajmy zafoliowanych ogórków, ponieważ stosowane w pestycydach azotany przy braku tlenu zamieniają się w szkodliwe dla nas azotyny
  5. Winogrona
  6. Ostre papryczki – ciężko mi uwierzyć, że jakiś szkodnik mógłby mieć smaka na ich jedzenie, jednak często przybywają do nas daleka, więc muszą być odpowiednio zabezpieczone
  7. Nektarynki
  8. Brzoskwinie
  9. Ziemniaki – no tak.. dzisiaj coraz trudniej znaleźć stonkę do zabawy
  10. Szpinak – poza sezonem lepiej kupować szpinak mrożony niż tak zwany szpinak baby
  11. Truskawki – badania były amerykańskie i mam nadzieję, że dotyczyły truskawek sprzedawanych w supermarketach przez cały rok. Myślę, ze nasze polskie, czerwcowe truskawki nie są tak bardzo skażone i możemy bez żadnych ograniczeń się nimi zajadać :)
  12. Papryka




A oto warzywa i owoce, które są dla nas bardziej bezpieczne

  1. Szparagi –zastosowanie do ich uprawy pestycydów powoduje powstawanie przebarwień na ich powierzchni, dlatego choćby rolnicy chcieli to zdecydowanie wyjdą na tym niekorzystnie.
  2. Awokado
  3. Kapusta
  4. Melon Kantalupa
  5. Kukurydza
  6. Bakłażan
  7. Grejpfrut
  8. Kiwi
  9. Mango
  10. Grzyby
  11. Cebula
  12. Papaja
  13. Ananas
  14. Zielony groszek
  15. Bataty

Jak ograniczyć ilość spożywanych pestycydów?
  • dokładnie myć warzywa i owoce i w miarę możliwości je obierać (chociaż to często w skórce oraz zaraz pod nią jest najwięcej cennych dla nas składników),
  • spożywać w nieco bardziej ograniczonej ilości wymienioną powyżej parszywą dwunastkę (jeśli kupujemy te produkty na targach, w warzywniakach lub supermarketach)
  • kupować warzywa i owoce od zaprzyjaźnionych i zaufanych rolników,
  • prowadzić samodzielne uprawy ;)
  • namówić rodziców, dziadków, ciotki, przyjaciółki do uprawiania warzyw i owoców i pojawiać się u nich w okresie zbiorów ( w żadnym wypadku nie namawiam Was do bycia interesownym;)),
  • kupowanie warzyw i owoców w sklepach ekologicznych (uwaga! Zawsze pytajcie o certyfikaty),
  • kupowanie tych warzyw i owoców na które jest obecnie sezon lub korzystanie z mrożonek, wyprodukowanych w okresie największych zbiorów,
  • wbrew pozorom często lepiej jest kupić warzywa i owoce w supermarketach niż na targu. Do supermarketów produkty te dostarczają olbrzymi dostawcy, którzy muszą przestrzegać określonych norm dotyczących ilości stosowanych pestycydów oraz okresu karencji. Produkty przez nich dostarczane często muszą być badane w celu sprawdzenia czy dopuszczalne limity nie są przekroczone. W przypadku sprzedawców na targu niestety nie mamy takiej gwarancji i ryzyko zjedzenia jabłek, które jeszcze wczoraj były opryskiwane, niestety wzrasta.
  • z kolei kupowanie u lokalnych dostawców warzyw i owoców zwiększa szanse, że produkty te będą bardziej wartościowe oraz bardziej świeże ponieważ ich czas transportu był znacznie krótszy. Dzięki temu nie musiały być również konserwowane na czas długiej podróży.
Dbajmy przede wszystkim o to by naszym dzieciom podawać warzywa i owoce z pewnych źródeł. Bo czy może być cos gorszego niż pierwsza tarta marchewka lub jabłuszko wprowadzane do diety naszego malucha, w której wielokrotnie przekroczone są limity zawartości pestycydów…




Oczywiście nie dajmy się zwariować, bo korzyści płynące ze spożywania warzyw i owoców zdecydowanie przewyższają ryzyko jakie niesie ze sobą spożywanie wraz z żywnością pestycydów. Jednak chyba każdy się ze mną zgodzi, że lepiej ograniczać ich spożycie. A im więcej osób będzie domagało się produktów bardziej ekologicznych tym też rolnicy i dostawcy będą zmuszeni podążać za żądaniami społeczeństwa.

Na razie pozostaje nam robienie zakupów w zaufanych źródłach i oczywiście namawianie wszystkich, którzy tylko mają taką możliwość do prowadzenia swoich własnych przydomowych ogródków :)

źródło zdjęć: 1,2,3

czwartek, 19 lutego 2015

Owoce egzotyczne - Liczi (Lichee)


W sklepach, a zwłaszcza w supermarketach obserwujemy coraz większy wybór owoców egzotycznych.
Z pewnością wiele z Was, często ma ochotę na zakup któregoś z nich, jednakże jak wiadomo ciężko jest przekonać  się do nowego, nieznanego produktu. Problem w przypadku owoców egzotycznych polega na tym, że często sporo kosztują, a zupełnie nie wiemy czego się po nich spodziewać, jak wybrać świeże oraz odpowiednio dojrzałe okazy, a także jak je przygotowywać do spożycia. Dlatego dziś rozpoczynam niewielki cykl postów, poświęcony owocom egzotycznym. Mam nadzieję, że przekonam Was do spróbowania któregoś z nich
i odkrywania nowych nieznanych dotąd smaków!
Na początek owoc o niewielkich rozmiarach, ale smacznym oraz wartościowym wnętrzu :)

Liczi
Liczi to owoc pochodzący z Chin, choć obecnie uprawiany w wielu krajach charakteryzujących się ciepłym klimatem. Liczi rośnie na drzewach, a ponieważ po zerwaniu proces dojrzewania zostaje przerwany, zbiory tych owoców odbywają się w fazie pełnej dojrzałości. Z tego powodu transport do sklepów musi przebiegać w sposób bardzo sprawny wraz z zachowaniem odpowiednich warunków chłodniczych.



Jak wybrać smaczne i świeże liczi?
Najlepiej wybierać owoce, których skórka jest twarda oraz posiada w miarę jednolity kolor. Owoce, których skórka jest pomarszczona są już niestety zbyt dojrzałe, a ich miąższ będzie mało soczysty, przesuszony. Natomiast owoce o mocno najeżonej skórce mogą być niedojrzałe, a więc zbyt kwaśne w smaku. Po obraniu, miąższ powinien być perłowo-biały, lekko przezroczysty. Czasem na miąższu możemy zaobserwować brązowe przebarwienia, nie dyskwalifikuje to owocu ale świadczy o pewnych błędach w procesie transportu lub przechowywania (np. zbyt niska temperatura). Nie należy spożywać owocu, którego miąższ ma kolor żółty, oznacza on rozpoczęty proces gnilny. Owoce liczi dostępne w polskich sklepach najsmaczniejsze są w grudniu, styczniu oraz lutym.

Przechowywanie oraz sposób przygotowania
Liczi to owoc delikatny oraz nietrwały, dlatego najlepiej smakuje zjedzony prosto z drzewa.. Ale nie oszukujmy się.. rzadko kiedy mamy taką możliwość;) no chyba, że akurat czytając ten post jesteście na Hawajach. Jeśli jednak wyjątkowo zakupimy liczi w polskim supermarkecie, zachęcam do zjedzenia go jak najszybciej. Jeżeli przechowujemy ten owoc poza lodówką należy go spożyć w ciągu 2-3 dni, a jeżeli w lodówce, liczi będzie świeże przez około tydzień.
Liczi na pierwszy rzut oka wydaje się być owocem nieco niedostępnym, o introwertycznej naturze skrzętnie skrywanej pod kolczastą, dość twardą skorupką. Prawda jest jednak taka, iż stosunkowo łatwo można go obrać. Na początek spróbujcie pociągnąć w wzdłuż owocu za niewielki ogonek, jeśli uda Wam się w ten sposób dostać do owocu, dalsze pozbawianie go skorupki nie będzie stanowić problemu. Jeśli jednak skórka jest na tyle twarda, że nie da jej się usunąć za pomocą dłoni warto lekko naciąć nożem, i przy jego pomocy obrać owoc. Można również spróbować obrać liczi poprzez nacięcie jego skórki, a następnie wyciśnięcie owocu. Podczas konsumpcji liczi nie należy spożywać ani rozgryzać pestki, gdyż w przypadku tego owocu jest ona niejadalna.




Dlaczego warto jeść liczi?
Warto skusić się na zakup liczi ponieważ jest niebywale zdrowy, smaczny, a także może być ciekawym dodatkiem do różnych potraw. Oto niektóre właściwości liczi:
  • dzięki zawartości sporej dawki witaminy C (ok. 50 mg/100 g), pomaga nam w walce z infekcjami;
  • ma niewiele kalorii (ok. 60 kcal/100 g), a całkiem sporo błonnika, który pomaga utrzymać szczupłą linie, a także wspomaga prawidłowe działanie układu pokarmowego;
  • zawiera przeciwutleniacze – flawonoidy oraz witaminę C, które spowalniają proces starzenia oraz mają właściwości antynowotworowe;
  • miąższ liczi zobojętnia kwas żołądkowy, dlatego może okazać się pomocny dla osób cierpiących na nadkwasotę;
  • pomaga utrzymać dobrą kondycję naszych kości dzięki zawartości magnezu, wapnia oraz fosforu


Konsystencja oraz smak liczi
Liczi w smaku jest przede wszystkim słodkie, orzeźwiające, lekko kwaśne, nieco podobne do winogrona, choć wyczuwalny jest również różany aromat. Świeże liczi jest mięsiste, soczyste, delikatnie śliskie oraz galaretowate.


W jaki sposób przyrządzić liczi?
Owoc ten najlepiej spożywać w postaci nieprzetworzonej, jak najszybciej po zakupie. Możemy go również dodawać do drinków, lodów, deserów. Po usunięciu pestki, można dodawać je do sałatek a nawet łączyć
z mięsem, rybami czy owocami morza. Z owoców tych można przyrządzać także soki lub kompoty. Nadaje się także do mrożenia.



W jakiej postaci możemy zakupić liczi?
  • świeże w skórce w dziale owoców i warzyw,
  • w puszce, w zalewie lub syropie - w zalewie są smaczniejsze ponieważ ich naturalny smak nie został przytłoczony przez zawarty w syropie cukier,
  • Liczi występuje również w napojach wieloowocowych lub jako dodatek aromatyzujący herbaty.


Mam nadzieję, że zachęciłam Was chociaż trochę do spróbowania tego owocu, a może próbowaliście już liczi? Jeśli tak, to jakie są Wasze wrażenia? O jakich innych owocach egzotycznych chcielibyście poczytać następnym razem?


źródło zdjęć: 1,2,3

niedziela, 8 lutego 2015

8 powodów, dla których powinieneś pić więcej wody

Skoro w poprzednim poście poruszyłam temat związany z wyborem wody mineralnej czas na kolejny krok. Dlaczego powinniśmy nauczyć się regularnego spożywania wody i jak się do tego przyzwyczaić? O tym w dzisiejszym poście!



W około 70% składamy się z wody, więc nie muszę chyba nikogo przekonywać jak niezwykle istotnym elementem naszego życia powinno być jej regularne spożywanie. Odwodnienie organizmu wpływa bardzo niekorzystnie na całe nasze ciało i właściwie na każdy zachodzący w nim proces.
Niestety, bagatelizujemy nieco ten temat i o wypiciu wody przypominamy sobie dopiero wtedy gdy poczujemy pragnienie. A to już dość późno, ponieważ pojawienie się uczucia pragnienia związane jest już z odwodnieniem organizmu. Często, gdy boli nas głowa sięgamy od razu po tabletki przeciwbólowe podczas gdy najczęściej owy ból spowodowany jest odwodnieniem naszego organizmu. Zamiast sięgnąć po szklankę wody wolimy łyknąć kolejną chemiczną tabletkę. Ciężko to nazwać nawet wygodnictwem, bo chyba nie może być nic prostszego od napicia się wody. Nazwałabym to bezmyślnością i utratą kontaktu z dającym wiele sygnałów ciałem.
Wody powinniśmy wypijać przynajmniej ok. 1,5 L dziennie i teraz przyznajcie się sami przed sobą czy rzeczywiście tyle codziennie wypijacie? I absolutnie w tą ilość nie wliczajcie kawy, mocnej herbaty czy też sztucznych słodzonych napojów. Liczy się tylko czysta woda, delikatne herbaty (np. zielona, wszelkie ziołowe oraz owocowe) i ewentualnie 100% soki owocowe lub warzywne.
Wiem to po sobie, że często podczas zabieganego dnia zapominam zupełnie o nawadnianiu organizmu i przypominam sobie o tym dopiero wieczorem po powrocie do domu. Skutek jest taki, że jedynie przepłukuję organizm, ale z pewnością go nie nawadniam. Czy Wy też łapiecie się na podobnych zachowaniach?




A oto 8 powodów, dla których ogromnie ważne jest regularne picie wody:

1. Brak odpowiedniej ilości wody w organizmie wpływa niekorzystnie na nasz mózg. Uczucie rozbicia, braku koncentracji oraz zapominalstwo może być po prostu skutkiem zbyt małej ilości wody w naszej diecie. Jeśli więc chcecie brylować w towarzystwie lub awansować w pracy z powodu waszej nieprzeciętnej błyskotliwości to wiecie co robić :)

2. Nie tylko mózg, ale cały nasz organizm cierpi gdy nie dostarczamy mu odpowiedniej ilości wody. Nasza krew to w 90% woda, więc by skutecznie rozprowadzić tlen oraz substancje odżywcze po całym ciele oraz usunąć toksyny i inne niepotrzebne resztki, musi posiadać odpowiednią gęstość. Odwodniony organizm pobiera wodę z komórek oraz z krwi. Krew staje się wtedy bardziej lepka i gęsta, a jej funkcje są ograniczone. Wpływa to bardzo niekorzystnie na cały układ krwionośny, w tym również na pracę serca. Dodatkowo sprzyja to ryzyku tworzenia się skrzepów.

3. Jak wspomniałam wcześniej, niedobór wody może być i jest jedną z najczęstszych przyczyn bólów głowy. Warto też pamiętać, że do prawidłowej pracy mięśni i stawów niezbędna jest odpowiednia porcja wody. Jeśli więc bolą Cię stawy, zanim wydasz setki złotych na środki na bóle stawów spróbuj wypijać więcej eliksiru życia jakim jest woda. 

4. Jeśli cierpicie na zaparcia lub macie uczucie, ze Wasz organizm jakoś tak powoli trawi warto sięgnąć po kilka szklanek wody więcej. Być może ten prosty sposób rozwiąże Wasz niekomfortowy i bardzo niezdrowy kłopot. Niedobór wody może wywoływać również na zgagę oraz bóle brzucha ponieważ mówiąc w uproszczeniu wszelkie wydzieliny układu trawiennego są zagęszczone i nie funkcjonują poprawnie.

5. Jeśli w ciągu dnia nie wypijasz odpowiedniej ilości wody Twoje nerki nie mogą funkcjonować prawidłowo. Bez odpowiedniej ilości wody nie są w stanie usuwać np. nadmiaru soli lub toksyn spożywanych wraz z żywnością. Dodatkowo brak regularnego nawadniania organizmu sprzyja zatrzymywaniu się wody w ciele, więc jeśli po porannym spojrzeniu w lustro widzisz obrzęki i opuchnięte oczy przypomnij sobie swój wczorajszy dzień. Cokolwiek robiłeś, będzie to widoczne na twojej twarzy.

6.  Chyba każda kobieta, a myślę że i mężczyznom coraz bardziej na tym zależy, chce pozostać wiecznie piękna i wiecznie młoda. Szukamy drogich specyfików, smarujemy się drogimi kremami podczas gdy zapominamy o najważniejszym elemencie, zapewniającym gładką i jędrną skórę na długie lata czyli oczywiście o wodzie! Jeśli nie chcesz pomarszczyć się jak suszona śliwka, zainwestuj w butelkę wody mineralnej ;)

7. Odwodnienie organizmu często wpływa na odkładanie się tkanki tłuszczowej. Odwodniony organizm sięga po wodę ze swoich wszelkich możliwych źródeł np. z krwi. W związku z tym spowolniona jest praca całego organizmu i np. nadmiar glukozy dociera do wątroby i tam w postaci glikogenu zostanie zmagazynowany, w celu późniejszego wykorzystania.

8. Jeśli stale czujesz się głodny, prawdopodobnie jesteś odwodniony. Organizm daje Ci znaki, że potrzebuje wody, ale uczucie pragnienia często może być mylone z uczuciem głodu. Dlatego zamiast po kolejną przekąskę spróbuj sięgnąć po szklankę wody i zobacz czy to o to chodziło Twojemu ciału. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że to prosty sposób na ograniczenie ilości spożywanych kalorii, co w prostej linii prowadzi do utraty zbędnych kilogramów.




Jak nauczyć się regularnie pić wodę?


  • stawiaj butelkę z wodą w zasięgu twojego wzroku, w miejscu gdzie będziesz mógł po nią bez problemu sięgnąć w dowolnym momencie np. na biurku w pracy,
  • gdy wychodzisz z domu zabieraj ze sobą chociaż niewielką butelkę wody. Ten mały ciężarek w torebce z pewnością przypomni Ci o wypiciu kilku łyków wody,
  • postaw butelkę wody i szklankę przy łóżku, to pomoże wyrobić Ci nawyk, by przed snem wypić chociaż kilka łyków wody, a po przebudzeniu na tzw. rozruch, wypić szklankę wody. Dodatkowo jeśli w nocy zachce Ci się pić nie będziesz musiał iść aż do kuchni,
  • ściągnij sobie aplikację na smartphone, która skutecznie np. co godzinę, przypomni ci o wypiciu szklanki wody w przeciwnym razie twoja wirtualna roślinka zacznie umierać...
  • jeśli robisz sobie herbatę używaj kubka o dużej pojemności, w ten sposób wypijając całą herbatę dostarczysz organizmowi więcej wody,
  • jeśli picie samej wody jest dla ciebie nudne dodaj do szklanki listki mięty lub kawałki owoców. Wybór jest nieograniczony i to od Ciebie zależy jaki smak będzie miała Twoja woda,
  • w strategicznych miejscach w domu lub w pracy umieść karteczki, które będą przypominać Ci o wypiciu kolejnej szklanki wody,
  • pamiętaj o skutkach odwodnienia organizmu, wyobraź sobie jak twoja skóra wysycha, jak spowalnia twój metabolizm itd. a z pewnością chętniej sięgniesz po porcję wody,
  • uczciwie notuj każdą ilość wypijanej wody. Pod koniec dnia sprawdź czy odpowiednio o siebie dzisiaj dbałeś i wyciągnij wnioski na kolejne dni :)
  • jeśli jesteś przyzwyczajony do słodzonych napojów, spróbuj po prostu zupełnie je wyeliminować z diety na 2 lub 3 tygodnie. To nieco drastyczna metoda, ale zobaczysz jak szybko Twój organizm odzwyczai się od cukru i pokocha nowy, czysty smak. Jeśli odzwyczaisz się od słodzonych napojów szybko zobaczysz jak przerażająco są słodkie i po prostu przestaną Ci one smakować. Jeśli nie lubisz smaku czystej wody (a tak pewnie będzie na początku odstawienia słodkich napojów) jak wspomniałam już powyżej możesz dodać różne zioła i owoce lub pić niesłodzone herbaty np. ziołowe i owocowe.
Argumentów za piciem wody może być oczywiście wiele i każdy znajdzie dla siebie ten, który do niego najbardziej trafia. Warto uświadomić sobie rolę wody w naszym organizmie, a dbanie o nasze ciało i zdrowie rozpocząć właśnie od regularnego picia tego eliksiru życia! To nam wszystkim wyjdzie na dobre :)
Nie wiem jak Wy, ale ja lecę napić się wody!

źródło zdjęć: 1,2,3

niedziela, 1 lutego 2015

Źródlana nie znaczy mineralna...

Właściwie powinnam od tego tematu zacząć. Na samym początku była woda. Woda to życie. Jesteśmy nią w ok. 65% i powinniśmy wypijać jej 1,5-2 l dziennie. Woda powinna, więc stanowić nasze główne źródło napoju. Dlatego warto zadbać, by woda którą kupujemy rzeczywiście odpowiadała naszym potrzebom.

Jakie wody możemy kupić?
          1. woda źródlana
          2. woda mineralna
          3. woda lecznicza
          4. woda stołowa
          5. woda smakowa





Czym różnią się od siebie te wody?
Podstawowym kryterium rozróżniającym poszczególne wody jest stopień mineralizacji oraz sposób pozyskiwania.
Woda źródlana to woda pierwotnie czysta, której skład chemiczny nie jest ustabilizowany i zmienia się zależnie od sytuacji geologicznej podłoża. To woda charakteryzująca się niską zawartością minerałów. Przeznaczone do celów kulinarnych.
Woda mineralna to nie poddawana uzdatnianiu, wydobywana z podziemnych źródeł. Charakteryzuje się stabilnym składem oraz czystością mikrobiologiczną.
Wodę mineralną ze względu na zawartość związków mineralnych dzielimy na:

  • niskozmineralizowaną – zawierają mniej niż 500mg składników mineralnych w litrze
  • średniozmineralizowną - zawierają od 500-1500mg składników mineralnych w litrze
  • wysokozmineralizowaną – zawierają ponad 1500mg składników mineralnych w litrze
Woda lecznicza to woda mineralna, która zawiera przynajmniej jeden składnik charakteryzujący się właściwościami leczniczymi. Ten rodzaj wody dostępny jest w specjalnych pijalniach wód np. w uzdrowiskach. Jedynie kilka rodzajów wód leczniczych jest ogólnodostępnych w sprzedaży. Wody leczniczej nie powinno się regularnie spożywać bez wcześniejszej konsultacji z lekarzem.
Woda stołowa- to woda źródlana, do której dodawane są minerały. Dlatego często nazywana jest wodą mineralizowaną. Jest to woda do stosowania przez osoby, chcące uzupełnić minerały w diecie.
Woda smakowa- to wersja wody mineralnej lub źródlanej do której producent dodaje aromaty, substancje słodzące, a nawet konserwanty. Taką wodę należy uznawać bardziej jako napój i nie zastępować nią naturalnych wód.

A jakie minerały może zawierać woda?
Magnez – dobra woda mineralna powinna zawierać przynajmniej 50mg magnezu w litrze. Prowadząc zabiegany i stresujący tryb życia powinniśmy zdecydowanie wybierać wodę o wysokiej zawartości magnezu. Dobrze zbilansowana woda zawiera magnez oraz wapń w stosunku 1:2.

Wapń – dobra woda powinna zawierać przynajmniej 150mg/l. Wapń spożywany poprzez picie wody może stanowić nawet 1/4 dziennego spożycia. Osoby, które nie dostarczają organizmowi wystarczające ilości wapnia w ciągu dnia powinny sięgać po wodę o dość wysokiej zawartości wapnia ( nawet do 500mg/l).

Sód – nasza dieta dostarcza nam obecnie spore ilości sodu warto więc zwrócić uwagę by pita przez nas woda była niskosodowa, chyba że prowadzący nas lekarz zaleca inaczej. Jeśli woda jest niskosodowa powinna zawierać poniżej 20mg/l sodu. Producenci najczęściej intensywnie się chwalą tą informacją, oznaczając swój produkt jako niskosodowy, odpowiedni dla diety ubogiej w sód.

Wodorowęglany – coraz więcej mówi się o tym, że dieta którą przeciętnie stosujemy ma charakter mocno zakwaszający nasz organizm. Wodorowęglany mogą nam przyjść z pomocą ponieważ utrzymują odpowiednie pH płynów ustrojowych oraz neutralizują kwasy żołądkowe. Wody zawierające powyżej 600mg/l wodorowęglanów to tzw. wody alkaliczne.

Chlorki - ich ilość w wodzie jest najczęściej związana z ilością sodu, więc jeśli zależy nam na wodzie niskosodowej to ilość chlorków też będzie niewielka.

Siarczany - mogą przyspieszać perystaltykę jelit oraz stymulują funkcje wydzielnicze wątroby, jednak taki wpływ na organizm mają wody o zawartości siarczanów powyżej 200mg/l. W ogólnodostępnych sklepach takie wody są rzadko spotykane, a ich regularne spożywanie powinno być konsultowane z lekarzem.

Jod - to bardzo ważny dla nas pierwiastek, jego niedobór może doprowadzić do niedoczynności tarczycy. W wodach nie ma go zwykle wcale lub jest go bardzo niewiele, ale warto szukać takiej wody, w której występuje chociaż w niewielkich ilościach.

Potas - kolejny bardzo ważny dla naszego organizmu pierwiastek. Jego brak podobnie jak w przypadku magnezu może zaburzać prawidłową pracę serca oraz innych mięśni, możemy czuć się wtedy bardzo osłabieni. Warto wybierać wody, które mają chociaż niewielką ilość potasu w swoim składzie.

Dwutlenek węgla - spora część osób preferuje wody gazowane ze względu na ich orzeźwiający, lekko kwaśny smak. Takie wody nieco lepiej nawadniają organizm, więc jeśli tylko dobrze toleruje się dodatkowo porcję gazów w przewodzie pokarmowym i nie ma dodatkowych przeciwwskazań (np. nadkwasota czy choroba wrzodowa) spokojnie taką wodę można spożywać :)



Która woda będzie dla Ciebie najlepsza?
Zacznijmy od tego, że jeśli chcesz by woda, którą spożywasz spełniała jakąś funkcję w organizmie, nie wybieraj wody źródlanej. Woda źródlana zawiera tak mało minerałów, że nie może być mowy o jakimkolwiek jej wpływie na organizm. Woda źródlana jest wodą dobrą do gotowania, przygotowywania różnego rodzaju wek oraz dla wszystkich osób, którym taką wodę zalecił lekarz. Taka woda pita w sposób niekontrolowany może doprowadzić do poważnych ubytków minerałów, bo nie dość, że ich nie uzupełni to jeszcze może je wypłukać z organizmu. To co dla mnie jest totalnym absurdem jest fakt, że taka woda często jest nawet droższa od dobrej wody mineralnej, ale cóż produkt jest tyle wart ile jest w stanie zapłacić za niego klient. Wody źródlane są często sprzedawane pod silnymi markami, nie ma się więc co dziwić, że konsumenci darzą je zaufaniem.
W okresie upałów, gdy intensywniej się pocimy oraz podczas uprawiania sportów sięgajmy po wodę wysokozmineralizowaną. Uzupełnij ona ewentualne niedobory składników mineralnych, które wydalone zostały wraz z potem. Woda o wysokiej zawartości wodorowęglanów wpływa korzystnie na działanie insuliny, obniża zawartość cukru we krwi i w moczu w początkowych stadiach cukrzycy. Taka woda dobrze się sprawdzi u osób cierpiących na nadkwasotę - powinny one spożywać wodę o wysokiej zawartości wodorowęglanów (powyżej 600mg/l) natomiast osoby borykające się z problemem niedokwasoty nie powinny w dużych ilościach spożywać wód mineralnych o wysokiej zawartości tych anionów. Ogólnie każdy człowiek nie powinien regularnie i w dużych ilościach spożywać wody mające w swoim składzie więcej niż 1000mg/l wodorowęglanów ponieważ może to zaburzać prawidłową pracę układu trawiennego. Do codziennego picia polecam wody mineralne średniozmineralizowane, ale co ważne wodę należy zmieniać co jakiś czas, lub stosować kilka marek w sposób rotacyjny. Nie ma bowiem wody idealnej, która spełni wszystkie nasze potrzeby, także w przypadku wody nie powinniśmy przywiązywać się do jednej marki.

Porównanie wód mineralnych średniozmineralizowanych

               woda

składniki
Cisowianka
Nałęczowianka
Ustronianka
Jurajska
Kinga Pienińska
Staropolanka
Polaris
(Biedronka)
Suma składników mineralnych
742 mg/L
650 mg/L
514 mg/L
500,33 mg/L
508,676 mg/L
851,00 mg/L
572,11 mg/L
Magnez
21,9 mg/L
20,0 mg/L
15,60 mg/L
32,8 mg/L
12,82 mg/L
139,0 mg/L
37,06 mg/L
Wapń
130,3 mg/L
114,2 mg/L
93,0 mg/L
66,1 mg/L
86,97 mg/L
16,20 mg/L
86,17 mg/L
Sód
11,0 mg/L
10,0 mg/L
7,49 mg/L
10,0 mg/L
9,2 mg/L
38,10 mg/L
8,21 mg/L
Wodorowęglany
539,1 mg/L
448,1 mg/L
302,0 mg/L
329,9 mg/L
360,01 mg/L
577,0 mg/L
298,90 mg/L
Chlorki
<5,0 mg/L
12,6 mg/L
25,7 mg/L
7,8 mg/L
5,32 mg/L
6,30 mg/L
19,10 mg/L
Siarczany
<1,0 mg/L
-
42,60 mg/L
40,5 mg/L
12,60 mg/L
32,0 mg/L
109,87 mg/L
Jod
-
-
-
-
-
-
-
Potas
<5,0 mg/L
2,5 mg/L
1,25 mg/L
2,2 mg/L
3,46 mg/L
24,40 mg/L
3,45 mg/L
Pozostałe składniki
Krzemionka 22,1 mg/L
-
Fluor: 0,21 mg/L
Fluor: 0,4 mg/L
Fluor: 0,06 mg/L
Fluor: 0,28 mg/L
Fluor: 0,27 mg/L
Krzemionka: 8,68 mg/L
Komentarz
Dość wysoka zawartość wodoro-węglanów, dość wysoka zawartość wapnia
Dość wysoka zawartość wodoro-węglanów, dość wysoka zawartość wapnia
Niska zawartość sodu oraz magnezu
zawartość magnezu powyżej prze-ciętnej, idealny stosunek magnezu do wapnia
Niska za-wartość magnezu
Wysoka zawartość magnezu potasu oraz wodoro-węglanów, niska zawartość wapnia, wysoka zawartość sodu
Odpowiedni stosunek magnezu do wapnia, niska zawartość sodu, wysoka zawartość siarczanów oraz magnezu


Podsumowanie testu wód mineralnych średniozmineralizowanych:

Porównując przetestowane wody, łatwo zauważyć, że nie ma jednej spełniającej wszystkie nasze potrzeby. Chyba najlepiej w tym teście wypada woda Staropolanka ponieważ ma stosunkowo dużo magnezu, potasu oraz wodorowęglanów. Ma niestety bardzo mało wapnia oraz dość dużo, jak na wodę średniozmineralizowaną, sodu. Nie będzie więc odpowiednia dla osób potrzebujących więcej wapnia w diecie lub uważających na spożycie soli. Całkiem nieźle wypada woda z Biedronki czyli Polaris – ma odpowiedni stosunek magnezu do wapnia, mało wodorowęglanów ale za to sporo siarczanów poprawiających pracę układu trawiennego oraz bardzo mało sodu. Dodatkowo, ponieważ ta woda sprzedawana jest tylko w jednym sklepie mogą podać jej cenę, która wypada  dość korzystnie na tle innych, ponieważ woda ta kosztuje 0,99 zł za 1,5 L . Woda Jurajska może się poszczycić odpowiednim stosunkiem magnezu do wapnia, dlatego te związki dobrze zostaną przyswojone przez  organizm. Nałęczowianka oraz Cisowianka mają sporą ilość wodorowęglanów, dlatego dość dobrze sprawdzą się u osób potrzebujących wsparcia dla układu trawiennego (poprawa pracy jelit czy nadkwasota). Ustronianka ma najmniej sodu, spośród przetestowanych wód, ale ogólnie jest dość uboga w minerały, dobrze się sprawdzi u osób, które z różnych powodów medycznych powinny ograniczać spożycie minerałów. Najgorzej wypadła Kinga Pienińska, która ma wszystkich minerałów najmniej spośród testowanych wód z naciskiem na bardzo niską zawartość magnezu.


Test wód mineralnych wysokozmineralizowanych

               woda

składniki
Muszynianka
Staropolanka
Piwniczanka
Cechini Muszyna
Skarb Życia Muszyna
Kryniczanka
Suma składników mineralnych
1929,1mg/L
2139,0 mg/L
1729 mg/L
1705,32 mg/L
1547,5 mg/L
2094,9 mg/L
Magnez
131,7 mg/L
50,10 mg/L
87,08 mg/L
75,80 mg/L
32,30 mg/L
72,4 mg/L
Wapń
220,0 mg/L
333,0 mg/L
180,0 mg/L
305,34 mg/L
318,7 mg/L
323,4 mg/L
Sód
59,0 mg/L
120,0 mg/L
133,0 mg/L
27,50 mg/L
16,0 mg/L
56,18 mg/L
Wodorowęglany
1477,0 mg/L
1544,0 mg/L
1260,0 mg/L
1256,0 mg/L
1154,0 mg/L
1558,2 mg/L
Chlorki
8,9 mg/L
2,70 mg/L
-
6,50 mg/L
3,60 mg/L
9,7 mg/L
Siarczany
26,0 mg/L
28,00 mg/L
32,0 mg/L
29,50 mg/l
11,90 mg/L
3,0 mg/L
Jod
-
-
-
-
-
-
Potas
6,5 mg/L
52,90 mg/L
13,0 mg/L
4,56 mg/L
2,90 mg/L
5,43 mg/L
Pozostałe składniki



Fluor 0,12 mg/L

Fluor: 0,091mg/L
Komentarz
Całkiem odpowiedni stosunek magnezu do wapnia, duża ilość wodoro-węglanów oraz magnezu.
Duża ilość potasu oraz wodoro-węglanów, wysoka zawartość sodu.
Idealny stosunek magnezu do wapnia, wysoka zawartość sodu.
Niska zawartość sodu oraz dość wysoka zawartość wodoro-węglanów.
Niska zawartość sodu oraz magnezu. Zły stosunek magnezu do wapnia.
Wysoka zawartość wodorowęglanów, zły stosunek magnezu do wapnia.

Podsumowanie testu wód wysokozmineralizowanych

Ponieważ wody wysokozmineralizowane powinniśmy spożywać w przypadku zwiększonej potrzeby uzupełnienia minerałów, dlatego należy zwracać uwagę na sporą zawartość w składzie wody magnezu, potasu oraz sodu. W tabeli wysoką zawartość sodu zaznaczyłam na czerwono, ale dotyczy to tylko przypadku gdy spożywamy daną wodę regularnie,  jeśli natomiast sytuacja dotyczy upałów czy zwiększonego wysiłku fizycznego wysoka zawartość sodu będzie jak najbardziej pożądana. Pod względem zawartości magnezu zdecydowanie najlepiej sprawdzi się Muszynianka oraz Piwniczanka, natomiast Staropolanka ma wysoką zawartość potasu. Najwięcej sodu znajdziemy w Piwniczance i Staropolance. Jeśli potrzebujemy wody bogatej w minerały np. w wodorowęglany ale ubogiej w sód najlepiej sprawdzą się Skarb Życia Muszyna oraz Cechini Muszyna. Jeśli chcemy uzupełnić dietę w wapń powinniśmy sięgać po Staropolankę, Kryniczankę oraz Cechini Muszyna. Najwyższą zawartość wodorowęglanów posiadają Kryniczanka, Staropolanka oraz Muszynianka wspomogą układ trawienny. Należy pamiętać, jednak że takich wód nie należy nadużywać, ponieważ mogą rozregulować prawidłową pracę układu trawiennego. W przypadku wód wysokozmineralizowanych ciężko wybrać jednego faworyta, ponieważ każda z tych wód będzie nieco lepsza w zależności od funkcji jaką ma spełniać.


Jak widzicie, każda woda jest inna, ma swoje zalety zarówno jak wady, dlatego w przypadku wody mineralnej należy pamiętać by przede wszystkim pić ją regularnie oraz nie przywiązywać się do jednej marki i rotacyjnie zmieniać wodę. Dzięki temu nasz organizm z pewnością wybierze sobie z danej wody to co jest mu najbardziej potrzebne. A czy u Was woda jest głównym napojem? Na co zwracacie przede wszystkim uwagę przy zakupie wody? Macie swoją ulubioną markę?